Kotleciki z ciecierzycy


Nigdy nie zapomnę, gdy pierwszy raz spróbowałam falafeli. W tamtym czasie nie były jeszcze popularne w Polsce, a przynajmniej nie w takiej skali, jak obecnie. Zamówiłam to, co polecił przewodnik, ba, nawet do końca nie wiedziałam, co zamawiam. Był to mój pierwszy posiłek w Izraelu, a zarazem pierwszy kontakt z tamtejszą kuchnią. I chociaż jedliśmy w małym, zdecydowanie niewysublimowanym przydrożnym barze, to muszę przyznać, że to chyba nadal były najlepsze falafele, jakie kiedykolwiek jadłam.

Od tamtej pory minęło parę ładnych lat, a ciecierzycowe kulki można dostać w niemal każdym miejscu - od podrzędnego kebaba do topowej restauracji. Nic dziwnego - łączą w sobie dwa popularne nurty żywieniowe: bezmięsne odżywianie i fast food. Po prostu fast food dla wegan.

A gdzie w tym wszystkim zdrowe odżywianie? Cóż, nie ma. Falafele są smażone na głębokim tłuszczu, co znacznie podwyższa ich wartość kaloryczną. W związku z tym od razu zaznaczam - kotlety w moim przepisie to nie falafele, ponieważ są nie smażone, a pieczone. 

Zapewne znalazłoby się kilka opinii, że pieczenie w piekarniku powoduje suchość kotletów. Owszem, falafele są zdecydowanie bardziej tłuste, przez co są wilgotne i są lepszym nośnikiem smaku, ale za to moje kotlety nadrabiają lekkością, a jeśli zestawimy je z odpowiednimi dodatkami takimi jak sos czosnkowy i chleb naan, to nawet się nie zorientujemy, że zaszła jakakolwiek zmiana - a jeśli już, to na lepsze! Zdrowe wybory to nierzadko sztuka kompromisów. To trochę tak, jak porównywanie tłustych muffinów z ich owsianą wersją - jest na pewno inaczej, ale zdrowiej. I nadal smacznie - tu żadnych kompromisów nie ma!

Z przykrością stwierdzam, że chlebek naan ze zdjęcia nie jest mojego autorstwa. Jeśli macie chwilę, żeby zrobić takie chlebki, polecam ten przepis Nigelli Lawson, z którego wielokrotnie korzystałam. Pamiętam, jak zrobiłam je na Wielkanoc i nie zdążyły dotrzeć na stół - co do jednego zostały pochłonięte przez dzieciaki, które grasowały w kuchni ;)

Falafele chodziły za mną już od wielu dni, a ta wersja ciecierzycowych kotletów na pewno zaspokaja potrzebę. I o to chodzi!


Kotlety z ciecierzycy z chlebkiem naan
Porcje: 4
298 kcal
BWT 14/51/5
Czas przygotowania: 10 minut + 30 minut pieczenia

Składniki:

Kotlety:
  • szklanka suchej ciecierzycy (NIE można użyć ciecierzycy z puszki!)
  • 1 cebula pokrojona w kostkę
  • 5 łyżek posiekanej kolendry
  • 5 łyżek posiekanej natki pietruszki
  • 3 posiekane ząbki czosnku
  • pół łkmin indyjski
  • 1/4 łyżeczki suszonej kolendry
  • sól, pieprz
Dodatki:
  • 4 chlebki naan po 30g (lub sięgnij po ten przepis Nigelli Lawson)
  • liście sałaty
  • 125g jogurtu
  • ogórek
  • dodatkowy ząbek czosnku do sosu
Przygotowanie:

Ciecierzycę zalewamy dużą ilością wody i odstawiamy na minimum 8 godzin (może być więcej). Najlepiej zalać ją wieczorem, by zrobić kotlety następnego dnia. Można też zrobić to tego samego dnia z samego rana.

Rozgrzać piekarnik do 180 stopni. Ciecierzycę odsączyć z wody. Wszystkie składniki zblendować (użyłam miksera-żyrafy) na gładką masę, ulepić małe płaskie kotleciki (z powyższego przepisu ulepiłam 16 kotletów, po 4 na porcję). Piec przez 30 minut, w połowie czasu przekręcając kotlety na druga stronę.

Sos czosnkowy: wymieszać jogurt, wyciśnięty przez praskę czosnek, sól i pieprz.

Podawać z sosem, chlebkiem naan lub innym podpieczonym pełnoziarnistym chlebem, pokrojonymi w słupki ogórkami i sałatą.

Inspiracja.
Smacznego!



0 komentarze:

A Ty? Co o tym myślisz? No powiedz, nie daj się prosić :)